niedziela, 29 stycznia 2012

97.

Witam.
Cały dzień opierdzielałam się :D wstałam koło 12 umalowałam się i ubrałam a co się będę :p tak ślicznie wyglądałam a widziała mnie tylko moja mama aż szkoda :d
Nie napisałabym notki gdyby nie 2 fakty :P
1. Zmieściłam się w sukienkę mojej siostry rozmiar 36 :) przy 170 cm i 63 kg to bardzo dobry wynik :) jestem z siebie taka dumna :) do tego bardzo ładnie leżała na mnie ta sukienka co już całkowitym sukcesem jest :P
2. Zaczynam tygodniową dietę bananową :) mam zamiar nawet wprowadzić do mojego życia troszkę aktywności ruchowej :p wiem wiem to jest coś niesamowitego :P mam nadzieje że dojdę do 60 kg w  końcu to tylko 4 kg a nawet troszkę mniej :p
W czwartek jadę do Radomia w planach jest kino, piątek-lodowisko, sobota- balet, niedziela - powrót do domu. Kocham cię siostro :) jedynie boje się że moja dieta może na tym ucierpieć :/ jeśli mi się nie uda to zacznę ja w niedzielę kiedy będę znów w domu.
mam chyba jakąś obsesję bo wszystko co On robi wydaje mi się że robi mi na złość lub chce coś mi tym udowodnić :/
Plany na ten tydzień:
-zacząć dietę
-zrobić ogromne pranie
-iść na bilans
-napisać ze 2 notki na blogu :)
-ogarnąć pokój.
To chyba tyle z tych najważniejszych :P
A teraz zdjęcie z pewnej nocy godz. ok  1. Robione przy temperaturze -5 stopni C :D
Moje zajebiście chude nóżki :D :< sarkazm mi się trzyma :P

sobota, 28 stycznia 2012

96.

Witam.
Postanowiłam zmienić adres bloga. Przyczyny: założyłam go po to żeby móc pisać o przeżyciach którymi nie chce się dzielić z znajomymi. A kilka osób z grona moich znajomych znało tamten adres bloga. W sumie sama jestem sobie winna bo gdy podzieliłam się nim z jedną osobą dowiedziała się druga bliska mi osoba i tez wypadało jej dać ten adres. Szkoda mi tylko tego że tamten adres miałam od samego początku blogowania i oznaczał dzień mojego urodzenia czyli 17.06. który wypadł w sobotę. Nie potrafiłaby przestać pisać. Owszem za często nie pisałam ale jednak lubiłam to robić i czasami dawało mi to ulgę a szczególnie ostatnio.
Przyzwyczaję się do nowego adresu ;) nie mam innego wyjścia.
W czwartek byłam z klasa na lodowisku :) nawet nie wiedziałam że to taka fajna zabawa :D Zaliczyłam tylko 2 upadki co podobno na początek jest bardzo dobrym wynikiem :) zdolniacha ze mnie :D co prawda jeździłam przedtem na rolkach i to podobno dużo pomaga ale gdy weszłam na lód od razu wiedziałam że będzie trudniej :P rolki są dużo stabilniejsze a poza tym aby móc jechać trzeba użyć więcej siły, na łyżwach trzeba być bardziej delikatnym i należy mieć lepszą równowagę a dla osoby z koordynacja ruchową taką jak moja to lekki problem :D Wybaczcie za jakość tych zdjęć ale robione były telefonem a do tego fotograf był niekiepski :D


9 osób z 30-osobowej klasy to trochę mało ale co tam :p fajnie było :d
A właśnie, dzisiaj zaczęła mi się przerwa zimowa czyli tzw. ferie ;p jakiś większych planów nie mam prócz tego że muszę porządnie odespać i w przyszły weekend wybieram się do Radomia. Dziewczyna ze zdjęcia w miętowym sweterku również zapraszała mnie do siebie na nocowanie ale nie wiem co z tego wyjdzie. Wątpię aby mama mi pozwoliła ale zawsze można spróbować :)
czytałam sobie wpisy ze stycznia zeszłego roku :p obiecywałam sobie że będę miała średnią 4,5 a miałam 4,6 i było mi mało :P a poza tym przyrzekłam ze będę pisała chociaż rok :p 13 dni temu świętowaliśmy rocznice :) miło że dotrwałam aż tyle i jestem z tego powodu dumna :) a co do blogowania powiedziałam kilku znajomym że usunęłam bloga i stwierdzili że lubili czytać moje wpisy i naprawdę przyjemnie im się to czytało :) to dziwne bo sama wobec siebie jestem troszkę bardziej krytyczna :P

w tym tygodniu bardzo zawiodłam się na moich znajomych ale to bardzo bardzo. Bardzo cieszę się że będę miała chociaż 2 tygodnie odpoczynku od nich ale z drugiej strony bardzo będę tęskniła za tymi cudnie czekoladowymi oczami które patrzą na mnie z taką pogardą :/
mam nadzieję że przez najbliższe 2 tygodnie nadrobię straty w pisaniu :)
xoxo.
D.

niedziela, 22 stycznia 2012

95.

Witam.
To co się dzieje ostatnio w moim życiu i jak zawodzę się na ludziach to chyba jakieś żarty. Cały poprzedni tydzień był nie do zniesienia przez brak obecności Karoliny był dość dziwny... Ten nie był lepszy. Chyba jednak wolę przemilczeć to jak mnie potraktowali a może sobie na to zasłużyłam, nie wiem, nie chce wiedzieć. Boże mam tylko taka jedną prośbę nie rób mi tego więcej, że nie okazuje nie znaczy że nie cierpię. Mimo wszystko dziękuje że wybrałeś dla mnie taką drogę, że poznałam tych ludzi którzy wiem że choć są niemili w głębi serca są dobrymi ludźmi ( ale Karolina powiedz do mnie jeszcze raz 'wypad stąd' to zabije gołymi rękami :D ).
Babskie środowe wyjście do Mc bardzo mi się podobało, dziękówki K. że poszła ze mną gdyż sama się bałam  ^^ czwartkowy obiad na który z Martą zostałyśmy zaproszone do Sulejowa też był bardzo dobry :D fitness sport racjonalne żywienie xD
nocne siedzenie u p.Renatki przy herbacie i ciastach oraz wyjście w szortach o 12 w nocy na fajkę zaliczam do śmieśniejszych części tego dnia :D mimo tego że czasami nienawidzę dziewczyn bo są okropne to cieszę się że mam kilka hmm przyjaciółek.
A właśnie tak teraz sobie uświadomiłam po co ja wgl włączyłam blogspota :P  a noo żeby pochwalić się iż 15 stycznia minął rok od napisania pierwszego posta :)
1 rok- 94 posty.
Pierwszy raz od roku czytałam drugi raz wpisy. Zazwyczaj dodaje je i już do nich nie wracam. Tyle szczęśliwych ale też i smutnych chwil, sukcesów i rozczarowań... Czytając mojego bloga mogłam sobie przypomnieć wszystko to co w danym momencie było dla mnie ważne. Zauważyłam jak bardzo moje myślenie się zmieniło, jak cała ja się zmieniłam. Czy na dobre czy na złe nie umiem ocenić, czas pokaże. Jak wiadomo na jakiś czas mój  blog był nieaktywny, musiałam pewne sprawy przemyśleć w samotności, ochłonąć. Również dzisiaj podczas tego kryzysu w którym jestem miałam zamiar usunąć bloga. Do głowy wpadła mi myśl że już nie jestem dzieckiem i powinnam zacząć umieć sobie radzić z emocjami jakoś inaczej niż pisząc jakieś głupoty na blogu. Jednak szybko udało mi się ją usunąć z głowy, nie powinnam rezygnować z czegoś co mi pomaga. K. zwróciła mi uwagę że piszę ostatnio więcej o złych niż dobrych rzeczach, uświadomiłam sobie że jestem typem osoby która sukcesami chwali się na prawo i lewo a do porażek woli się nie przyznawać. Czasami jednak muszę się komuś wygadać - dla mnie blog jest takim miejscem bo wydaje mi się że spowodowane to jest tym że po prostu boje się że ktoś mnie dodatkowo potępi. 
Kurdę jakie ja mam teraz rozkminy - smutek mi służy ....
Zdjęcie ze środowego wypadu ^^
Mina Ewci gdy zobaczyła do czego służy przycisk z tyłu głowy tego kotka- Bezcenna :d
Odezwę się gdy tylko będę miała troszkę czasu.
D.

sobota, 7 stycznia 2012

94.

Witam.
Dzisiaj byłam na pogrzebie Karoliny. Wszystko było białe.. trumna, ona ubrana na biało, kwiaty. Gdyby żyła nigdy nie pozwoliłaby pochować się w białej trumnie a tym bardziej w białej sukience, wolałaby czerwone albo czarne róże zamiast białych... Znałam ją krótko ale tego jestem pewna.
Całą msze dzielnie się trzymałam, nie rozpłakałam się. Dopiero gdy wychodziliśmy, gdy usłyszałam ten marsz żałobny, gdy usłyszałam szlochanie jej siostry ... to było okropne. Płakałam całą drogę na cmentarz, na nim i z powrotem, a raczej łzy leciały mi niezależnie od mojej woli. Kiedy składałam kondolencje jej siostrze i ją przytuliłam czułam jakby to była Karolina. Ewelina szukała natomiast w każdym kto ją wziął w ramiona siostry. Szczerze nie przyjaźniłam się z Karoliną po prostu z nią mieszkałam, Ewelina też mieszkała w bursie ale łączyły nas kontakty jak z  każdym innym znajomym nic wyjątkowego, Jednak jej widok wywołał we mnie nie dość że ból psychiczny po stracie tak młodej osoby, koleżanki, osoby z którą mieszkałam 4 miesiące ale także czysty ból fizyczny, taki ścisk w klatce piersiowej. Nadal cierpię ale pogodziłam się z jej śmiercią. Wiem że Bóg miał jakiś plan nie powstrzymując jej, pozwalając jej odejść.
Dziękuje Bogu za tak silny charakter, że potrafiłam się tak szybko otrząsnąć.
Opisanie tego na blogu daje mi katharsis. Zawsze będę o tym pamiętać ale nie chce do tego wracać, na razie sprawia to jeszcze za duży ból.
D.

czwartek, 5 stycznia 2012

[*]

Jestem bliska załamania nerwowego... to co się wydarzyło nadal do mnie nie dociera...
Przedwczoraj (03.01.2012) moja współlokatorka nie wróciła na czas a więc zaczęliśmy się martwić zadzwoniliśmy do znajomych. to nic nie dało więc zadzwoniliśmy na policje. 04.01.2011 ok 3 znaleźli jej ciało nad Bugajem :/ poinformowali rodziców, jej siostrę dopiero rano. Ja dowiedziałam się dopiero o 11:37. Rozpłakałam się ale jeszcze to do mnie nie docierało, zadzwoniłam do mamy. Ona też płakała, zaproponowała żeby tata do po mnie przyjechał. Pożegnałam się z najbliższymi koleżankami z klasy. Słowa Marty wtedy dały mi siłę chociaż teraz nie wiem co mówiła... Całą drogę do domu prawie się nie odezwałam, marzyłam tylko żeby się nie rozpłakać. Widziałam jak tata chciał porozmawiać ale nie wiedziała jak to zrobić. Rozmawiałam z siostra przez telefon, czułam się wtedy taka silna że nie płakałam. Gdy byłam już w domu, zjadłam coś żeby tata się nie martwiła i położyłam się. Pustym wzrokiem patrzyłam w telewizor przez dość długi czas... I w końcu wybuchłam... łzy leciały mi rwącymi potokami. Dopiero wtedy dotarło do mnie to co się stało. Później przyszła do mnie mam która wróciła z pracy. Po pierwszym wybuchu nabrałam trochę siły i dzielnie odpowiadałam na jej pytania. Prawie 2 godziny ze mną siedziała i pod koniec przyszłą kolejna fala wewnętrznego bólu ... To co ściskało mnie od środka już nie dawało takiego deszczu łez. Tępy ból nie odstępował mnie aż do momentu kiedy usnęłam. Rano sprawdziłam artykuł który był na stronie Piotrkowa. Wiedziałam co jest tam napisane ale chciałam się przekonać sama. Do śmierci Karoliny nie przyczyniły się osoby trzecie, prawdopodobnie było to samobójstwo... Wbito tym nóż w moje serce. Wraz ze mną z Karoliną mieszkała jej siostra cioteczna Sandra i jeszcze jedna Karolina. To Sandra była jedna z osób które przewodziły akcją poszukiwania i wiedziałam że ma aktualne informacje. Zapytałam o jej samopoczucie chociaż było wiadome że też to przeżywa. Potwierdziła że najprawdopodobniej było to samobójstwo. Czytała jej pamiętnik i wywynioskowała z niego że już od bardzo dawna miała problemy z psychiką .... Nóż w mym sercu się przekręcił, łzy płynęły spokojnymi strumykami. Zeszłam na obiad mama akurat szykowała się do pracy, postanowiłam jej powiedzieć jakie są spekulacje. Powiedziałam tylko: Karolina popełniła sam... i zaniosłam się płaczem. Mama zmarszczyła czoło, widziałam ból w jej oczach, powiedziała nie płacz a ja jak zawsze 'nie płacze już'. Zawsze tak reaguje gdy ktoś się nade mną użala. Ogólnie nie lubię gdy ktoś widzi jak płaczę a wczoraj szłam przez całe miasto zanosząc się płaczem ... Czuję się tak nijako jedyne co teraz czuje to to coś co mnie ściska od środka i mokrą od łez klawiaturę pod moimi palcami. Dziękuje wszystkim za wsparcie. Wiem że mogę na was liczyć i to na prawdę daje siłę. Opisanie tego na blogu na prawdę mi pomogło.
Jej zdjęcie z jasełek. Ślicznie wyglądała jako rudowłosy aniołek.
Zawsze będę o Tobie pamiętała....
Karolina [*]
D.