czwartek, 5 stycznia 2012

[*]

Jestem bliska załamania nerwowego... to co się wydarzyło nadal do mnie nie dociera...
Przedwczoraj (03.01.2012) moja współlokatorka nie wróciła na czas a więc zaczęliśmy się martwić zadzwoniliśmy do znajomych. to nic nie dało więc zadzwoniliśmy na policje. 04.01.2011 ok 3 znaleźli jej ciało nad Bugajem :/ poinformowali rodziców, jej siostrę dopiero rano. Ja dowiedziałam się dopiero o 11:37. Rozpłakałam się ale jeszcze to do mnie nie docierało, zadzwoniłam do mamy. Ona też płakała, zaproponowała żeby tata do po mnie przyjechał. Pożegnałam się z najbliższymi koleżankami z klasy. Słowa Marty wtedy dały mi siłę chociaż teraz nie wiem co mówiła... Całą drogę do domu prawie się nie odezwałam, marzyłam tylko żeby się nie rozpłakać. Widziałam jak tata chciał porozmawiać ale nie wiedziała jak to zrobić. Rozmawiałam z siostra przez telefon, czułam się wtedy taka silna że nie płakałam. Gdy byłam już w domu, zjadłam coś żeby tata się nie martwiła i położyłam się. Pustym wzrokiem patrzyłam w telewizor przez dość długi czas... I w końcu wybuchłam... łzy leciały mi rwącymi potokami. Dopiero wtedy dotarło do mnie to co się stało. Później przyszła do mnie mam która wróciła z pracy. Po pierwszym wybuchu nabrałam trochę siły i dzielnie odpowiadałam na jej pytania. Prawie 2 godziny ze mną siedziała i pod koniec przyszłą kolejna fala wewnętrznego bólu ... To co ściskało mnie od środka już nie dawało takiego deszczu łez. Tępy ból nie odstępował mnie aż do momentu kiedy usnęłam. Rano sprawdziłam artykuł który był na stronie Piotrkowa. Wiedziałam co jest tam napisane ale chciałam się przekonać sama. Do śmierci Karoliny nie przyczyniły się osoby trzecie, prawdopodobnie było to samobójstwo... Wbito tym nóż w moje serce. Wraz ze mną z Karoliną mieszkała jej siostra cioteczna Sandra i jeszcze jedna Karolina. To Sandra była jedna z osób które przewodziły akcją poszukiwania i wiedziałam że ma aktualne informacje. Zapytałam o jej samopoczucie chociaż było wiadome że też to przeżywa. Potwierdziła że najprawdopodobniej było to samobójstwo. Czytała jej pamiętnik i wywynioskowała z niego że już od bardzo dawna miała problemy z psychiką .... Nóż w mym sercu się przekręcił, łzy płynęły spokojnymi strumykami. Zeszłam na obiad mama akurat szykowała się do pracy, postanowiłam jej powiedzieć jakie są spekulacje. Powiedziałam tylko: Karolina popełniła sam... i zaniosłam się płaczem. Mama zmarszczyła czoło, widziałam ból w jej oczach, powiedziała nie płacz a ja jak zawsze 'nie płacze już'. Zawsze tak reaguje gdy ktoś się nade mną użala. Ogólnie nie lubię gdy ktoś widzi jak płaczę a wczoraj szłam przez całe miasto zanosząc się płaczem ... Czuję się tak nijako jedyne co teraz czuje to to coś co mnie ściska od środka i mokrą od łez klawiaturę pod moimi palcami. Dziękuje wszystkim za wsparcie. Wiem że mogę na was liczyć i to na prawdę daje siłę. Opisanie tego na blogu na prawdę mi pomogło.
Jej zdjęcie z jasełek. Ślicznie wyglądała jako rudowłosy aniołek.
Zawsze będę o Tobie pamiętała....
Karolina [*]
D.

1 komentarz:

  1. To jest tak przykre, że trudno coś o tym powiedzieć. Jak słyszy się,że ktoś zginął, ileś osób itp. nie zdajemy sobie sprawy jak to boli, gdy nie spotka nas taka rzecz. Płacz oczyszcza, więc płacz. Taka piękna, młoda dziewczyna... Co się może dziać w głowach niektórych.

    OdpowiedzUsuń