Sen już mi troszkę odpuścił :P przynajmniej mi się cały czas nei ziewa i mogę normalnie funkcjonować nie myśląc kiedy będę mogła się kimnąć :D
Mam wewnętrzną potrzebę zrobienia czegoś z włosami. Radykalne ścięcie odpada ponieważ chcę zapuścić włosy na baaardzo długie (jak na razie nie sięgają mi nawet do sutków :D ). Podcinam je tylko regularnie abym nie miała zniszczonych końcówek. Używam również odżywki Wax abym szybciej widziała efekty ale niestety ostatnio z braku czasu zaniedbałam kondycje włosów. Jednakże zrezygnowałam prawie do końca z prostownicy i używam jej tylko gdy mam kompletnie powykręcane włosy we wszystkie strony lub na ważne wyjścia. A więc mogę jedynie je przefarbować. Jestem bardzo niezdecydowana gdyż rano chcę blond w południe brąz wieczorem czerń a w miedzy czasie jeszcze pasemka lub rudy :D Ostatnio jednak swoje zainteresowanie zatrzymałam na dwóch propozycjach:)
1. Ombre hair...
Niesamowicie mi się podoba efekt u tej dziewczyny....
Mam szczęście bo moja siostra przyjaźni się z byłym fryzjerem Marty Żmudy-Trzebiatowskiej więc wiem że jeśli się zdecyduję na takie włosy będę w dobrych rękach .
2. Rudość
Nie chciałabym mieć żarówki na głowie i aby każdy kto koło mnie przechodzi patrzył ze zdziwieniem i pytaniem malującym się na twarzy 'wygląda jak marchewka'. Podoba mi się taki bardziej brązowo-rudy kolor, nawet powiedziałabym że lekko wpadający w miedz ale nie z przebłyskami takiego żółtego blondu.
Tak czy siak przy mojej długości włosów zapłaciłabym ok 150-200 zł (czyli tyle ile oszczędziłam) i nie miałabym kasy na tatuaż a to wydatek z rzędu 300-400 zł. Zapewne jeśli już pójdę do dalszej szkoły to już całkowicie nie oszczędzę nawet jak bym bardzo się starała. Jejku jakie ja mam dylematy :/ cieżkie życie nastolatki.
Ps. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia Will and Kate :)
xoxo.